czwartek, 26 maja 2016

Eko sreko

Wiwat powrót do natury!

Chciałabym, aby moje macierzyństwo można było nazwać świadomym.
Już długo przed zajściem w ciążę interesowałam się psychiką dziecka, rozwojem psycho-fizycznym i wszystkimi nowinkami. Będąc na studiach miałam sposobność czytać książki, które nie znajdują się w każdej bibliotece i często trzeba je po prostu kupować, by do nich zajrzeć - korzystałam więc z dobrodziejstw Uniwersytetu i oprócz lektur do koszyka trafiały różne interesujące mnie pozycje. Jedni buszują po sklepach, ja buszowałam po bibliotece ;)
Gdy już dziecko było w drodze, zaczęłam jeszcze bardziej zagłębiać się w temat - odkryłam Rodzicielstwo Bliskości, chociaż słowo odkryłam tak naprawdę tu nie pasuje - bo jego założenia czuje sercem każda matka, intuicyjnie przecież wiemy, co robić i jak kochać naszego noworodka... Ale utwierdzenie w tym przekonaniu dało mi dużo siły. Zaufałam swojemu instynktowi, a rady "tych co wychowały trójkę/szóstkę/Bóg wie ile dzieci" słuchałam z uśmiechem, dziękowałam i po wybraniu tych dobrych, odrzucałam te drugie i robiłam swoje. 
Jestem niesamowicie silnie związana z tą małą istotką, nasze rozstania nie mogą przekraczać kilku godzin, bo cóż, dziecko sobie poradzi, ale mamie serce pęknie. Mam w głowie głośne zdanie "jestem jej potrzebna", co sprawia, że czuję się bardzo niekomfortowo będąc daleko. 

Znacie książkę "W głębi kontinuum"? Jeśli nie - polecam. Jej głównym tematem jest okres tuż po narodzinach - ma on ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju, ba, na całe życie człowieka. To, jakie otoczenie zastaniemy po wyjściu z "gościnności macicy" rzutuje na całą resztę. Autorka pięknie w niej opisuje to, jak wspaniale czuje się dziecko w ramionach matki. Nie można więc mu tego odbierać - tej namiastki błogostanu, którego zaznał w brzuchu. 
No więc nosimy tego naszego szkraba. Najpierw na rękach, potem w chuście, a teraz w nosidełku ergonomicznym. Testy o przyzwyczajeniu nigdy do mnie nie przemawiały, bo noworodka można co najwyżej odzwyczaić - przecież przez dziewięć miesięcy był kołysany non stop. A dziecko moje wcale nie jest "nieodkładalne", bo to zależy od charakteru, a nie od chwil spędzonych na rękach. Ba, dziecko to istny odkrywca, najchętniej przebywałoby na podłodze. Przeważnie śpimy razem, dziecko między nami-rodzicami. Karmię piersią - oby jak najdłużej, rok to dla mnie absolutne minimum. Posiłki przygotowuję jej sama, a ich najważniejszym składnikiem jest miłość ;) Przez to jedzenie jestem często hmm powiedzmy szczerze pośmiewiskiem, bo kto to widział czytać każdy skład, nie używać cukru i soli, gotować wszystko na parze, nie jeść niczego przetworzonego...?  Taką jestem świruską która warczy na każdego, kto chce jej dziecku dać coś, co ma w składzie syrop glukozowo-fruktozowy, olej palmowy, dziwne emulgatory i tyle cukru, że aż oczy bolą... (Ale tylko tych, co wiedzą, że słowo cukier na początku składu oznacza, że to coś bardzo złego dla małych ząbków, błon śluzowych, żołądka i odporności.)
Jestem też śmieszna, bo nie dam dziecka włożyć w chodzik, twarde buciki i trampolinkę-odpychankę. Bo to, że w ten sposób szkodzę zdrowiu dziecka jest małym argumentem przy tym, że tyle dzieci tego używało i żyje... Ano żyje, z problemami ortopedycznymi i bolącym kręgosłupem ale fakt, żyje. Ale macham ręką, bo to moje dziecko i chcąc dla niego jak najlepiej nie będę powielać błędnych zachowań przechodzących z pokolenia na pokolenie. Wolę być śmieszną matką eko-sreko. ;) 


poniedziałek, 23 maja 2016

Wakacje w Polsce

No i jesteśmy! Witamy Cię Polsko, piękna pogodo!
Zaczęłyśmy wyjazd od imprezy komunijnej chrześniaczki Męża, niestety później musieliśmy się pożegnać - ktoś musi zarabiać, więc tatuś wrócił do domu... A my zostałyśmy u moich rodziców. 
Niestety Moja wiecznie-szczęśliwa córa stała się troszkę marudząco-jęczącą. Nie potrafię czasem rozgryźć, o co chodzi - obstawiam więc ząbkowanie, bo nadal czekamy na pierwszy ząbek. 

Na komunii super, Kornelia miała się z kim bawić - oczywiście w międzyczasie gdy była noszona na rękach przez chyba każdego członka rodziny. A gdy przyszedł czas obiadu... Kobiety stały nad nią i zbierały szczęki z podłogi, że sama je, wystarczy jej pokroić i położyć w zasięgu rąk :)



Będąc w Polsce mam okno możliwości, więc muszę korzystać. Mam w planach zadbanie o sylwetkę (siłownia staje się bardziej realna - w tym czasie ktoś się zajmie dzieckiem), o zdrowie (przede wszystkim okulista, bo prawie straciłam wzrok po ciąży...). Chcę spotkać się ze znajomymi, zrobić sobie sesję zdjęciową - wczoraj ulubiona koleżanka z pracy mojego męża wstawiła odpicowaną fotę na fejsa i co? Na komentarz mojego męża nie trzeba było długo czekać... Ot, dziewczyna piękna, młoda, szczupła i pewnie bez rozstępów, bo nie rodziła... Jestem o nią zazdrosna, przyjmuje to do wiadomości. No więc ja też chciałabym jakieś ładne zdjęcia, których nie musiałabym się wstydzić. Gdy je zrobię, wyślę mężowi :)

poniedziałek, 9 maja 2016

Dorastanie...

Oczywiście z przymrużeniem oka. Moja 8 miesięczna córa zaczęła mnie zadziwiać. Minął jej kryzys (tryliard pobudek w nocy, płaczliwość w dzień) i rozpoczęła kolejny etap. Co tym razem umie?
Zaczęła sama zasypiać kiedy ma na to ochotę. Przytula się wtedy do mnie i śpi.  Odkryłam też, że umie dmuchać. Posmarowałam sobie dłonie piekącym kremem i chucham na nie, a Karmel się przysuwa i chucha razem ze mną, robiąc "pyyyyy, pyyyy" ;)
Macha rączkami, gdy ktoś też macha, tańczy do muzyki, robi "koko"jak kurka, coraz wyraźniej sygnalizuje swoje potrzeby.

Coraz lepiej ją rozumiem.

Wydaje mi się nagle taka... duża, rozumna.
Moja kochana córeczka!

czwartek, 5 maja 2016

Osiem miesięcy 8)

Mimo, że przez brak łącza nie podsumowaliśmy miesiąca siódmego, wracamy do tego w ósmym.
Gdy tak patrzę na ten moje duże już dziecko zastanawiam się, jakim cudem czas tak przyspieszył. Przed zostaniem mamą zdarzało mu się wlec, a teraz? Szok.
Karmelek zrobiła się taka... rozczulająca. Non stop się uśmiecha i wydaje różne odgłosy. 
Gdy coś się jej nie podoba to krzyczy i się denerwuje, a gdy się podoba... to się buja. Tańczy sobie z radości - ten widok jest tak śmieszny i fajny, że próbuje go nagrać,niestety zawsze zanim znajdę telefon i włączę aparat, dziecko już przestaje. 


Nie mogliśmy się powstrzymać ;) O dziwo Karmel kwaśne lubi, wyssała cały sok i chciała więcej. 
Sama siada i wraca do czołgania, stara się machać na pożegnanie, ale zębów nadal brak!
 A już niedługo wakacje w Polsce...

Kornelcia

Suwaczek z babyboom.pl