piątek, 26 lutego 2016

Dziecko "na zachętę"



Tak sobie ostatnio myślałam o moim dziecku pod kątem "radzenia sobie" z nim. Czytając różne wpisy innych mam i na blogach i głównie na facebooku (pomijając te o dzieciach starszych) mam wrażenie, że albo ja mam jakąś łatwość w obsłudze Karmelka albo mi się tylko tak wydaje, że to macierzyństwo jest jednak całkiem przyjemne i kolorowe.

Ale nie. Prawda jest inna; to wszystko dzięki Kornelii. Jest bardzo mało wymagającym dzieckiem, czerpiącym radość chyba ze wszystkiego. Spotkałam się nawet z określeniem takich dzieci - "na zachętę", co by się zgadzało, bo nie ukrywam, razem z mężem marzymy o trójce, ale nie wykluczamy większej ilości ;) 
Takie dzieci, w odróżnieniu od maleństw o specjalnych potrzebach (high need baby) bardzo rzadko płaczą, bawią się same przez długi czas, witają rodziców uśmiechami po przebudzeniu, pięknie śpią lub z radością leżą w wózkach na spacerach. 
Z drugiej strony - gdy Kornelka zasypia sobie sama w łóżeczku, jest mi zwyczajnie smutno, bo ja z tych matek, co uwielbiają nosić, bujać w ramionach i śpiewać do snu. A tu dziecko po prostu sobie samo zasypia... 
Ale, jak to mama z krwi i kości dręczą mnie w związku z tym wątpliwości: czy moja córka jest dostatecznie stymulowana i szczęśliwa bawiąc się sama kolejną godzinę na macie? Może powinnam przerwać jej, pobawić się z nią (czasami tak robię). Czy moje dziecko jest do mnie dostatecznie przywiązane, gdy ktokolwiek ją trzyma, ona jest tak samo szczęśliwa jak w moich ramionach? Zdarzyło się nawet, że radośnie szukała mleczka na rękach mojej przyjaciółki. 
Cóż, może powinnam się cieszyć, bo kiedyś przyjdzie lęk separacyjny i urzeczywistnią się opowieści i mamach na kibelku z publicznością ;) 

A może to dzięki przebiegowi ciąży (pomijając przeprowadzkę) - brak stresów, leniuchowanie od 10 tygodnia a poród piękny, szybki, sprawny, pierwsze chwile w ramionach taty i na moim brzuchu... Nie wiem, ale moja córcia bardzo osładza mi życie :) 




8 komentarzy:

  1. Mój Miki jest właśnie z tych bardziej wymagających. Momentami wyrzucam sobie, że może coś po prostu robię źle i on jest zwyczajnie nieszczęśliwy. Potrafi jednak też osłodzić życie swoimi uśmiechami i guganiem :-) W ciąży denerwowałam się sporo (zresztą taka już moja natura) więc może i stąd taka jego nerwowość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz może grupę na fejsie o dzieciach hnb? Tam właśnie wspierają się mamy w takich chwilach, gdy myślą, że robią coś źle, że im dzieciom coś nie pasuje przez nie - ale prawda jest inna, to po prostu takie typy dzieci a ich mamy są najlepszymi mamami na świecie :)

      Usuń
  2. oj nie powinnam czytać Twojego posta, zwłaszcza dziś po tak ciężkim i wymęczającym psychicznie i fizycznie dniu...
    Moja mała Emi podobnie jak Miki jest high-need-baby co naprawdę w ciągu dnia powoduje u mnie stanowczy jednoznaczny upór do kolejnego potomstwa, ale gdy śpi albo wyjdzie z kimś na spacer (czytaj: posiedzę chwilę w ciszy) energia i chęć do dzieci wraca w momencie ;)
    Ale tak, ja też miałam mocno stresującą ciążę, choć raczej nie wydaje mi się żeby to miało jakiś wpływ - ot taki charakter i temperament dziecka :))

    Oby u Was tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, każde dziecko to indywiduum ze swoim charakterem i temperamentem :) U nas ewidentnie Kornelia to mieszanka - mój spokój i przystosowywanie, ale też wkurzanie się jak tatuś.

      Usuń
  3. Moja mała jak twoje też jest takim dzieckiem ,,na zachętę". Bywają gorsze chwile, ale przez większość czasu to jest do rany przyłóż. Mało płacze (w zasadzie tylko kiedy jest głodna albo zmęczona), ostatnio nawet sama dłużej poleży na kocyku (maty edukacyjnej jakoś nie lubi) i dużo śpi. Wszyscy się śmieją, że takie dziecko to można mieć. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieci są różne, ale też bardzo zmieniają się pod wpływem czasu, więc z tym od początku spokojnym dzieckiem bywa różnie :P ja mam high need baby i jak drugie będzie lajtowe to chyba nie będę wiedziała co z czasem robić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jeszcze mogą jej urosnąć różki ;) Ale głowny trzon charakteru raczej jej zostanie - ja też z tych ludzi, co mało im przeszkadza :)

      Usuń

Kornelcia

Suwaczek z babyboom.pl