W końcu jestem, po długiej nieobecności czas wrócić do pisania bloga. Dlaczego mnie nie było?
Najpierw były wakacje w Polsce, w czasie których nie było czasu na pisanie. Później był problem z komputerem - przestał łączyć się z siecią, a na telefonie nie mogłam się zalogować, bo nie pamiętałam hasła. Później komputer był naprawiany, a gdy wrócił okazało się, że jest po formacie (wyskakują co chwila blue screeny eh) i hasła nie ma nadal. Dopiero dziś sobie je przypomniałam. Korzystając z chwili wolnego (Mała śpi nadal po powrocie ze spaceru) nareszcie mogę tutaj coś napisać :)
W Polsce ochrzciliśmy naszą córcię, na mszy wyglądała jak mały biały miś, a na "imprezie" jak królewna. Babcie otoczyły ją kołem, nazywając Małym Aniołkiem.
Wyjazd był bardzo udany, rodzina i znajomi zachwyceni dzieckiem: "ona w ogóle się nie boi!" 'ona w ogóle nie płacze" "oh jak ona się uśmiecha!" i jak to ludzie nie-rb "jaka ona grzeczna" ;)
Kornela skończyła pięć miesięcy, tym samym jakby magicznie zauważyła, że może już się poruszać i eksplorować otoczenie. Próbuje pełzać i wychodzi jej to, a gdy nie może się poruszyć na przód tak, jakby chciała, złości się zupełnie tak, jak tata (charakterek pewnie będzie podobny, o ja biedna!) do tego obroty... Tak jej się spodobały, że potrafi obrócić się na brzuszek nawet przez sen i się przez to obudzić. Obraca się w zasadzie prawie non stop, przez co jedynym bezpiecznym miejscem jest teraz jedynie podłoga, bo w łóżeczku migracje są tak duże, że czasem jej nogi klinują się między szczebelkami.
Prawie codziennie zdobywa nowe umiejętności, przez co gorzej śpi (ostatnio pobudki na cyca były co 1,5 godziny, dziś już na szczęście co 4...)
Ząbek nam wychodzi, jest już wyraźnie zarysowany pod dziąsłem ale wciąż czekamy na moment przebicia... O dziwo to nie jedynka a górna trójka.
Dalej jesteśmy jedynie na piersi, czekamy z rozszerzaniem diety do szóstego miesiąca.
Rozmiar ubranek 74 robi się zbyt mały! Chodzi o długość, bo stópki są opięte, a brzuszek i rączki luźne - waga 6.6, więc wychodzi na to, że mam wysokie i szczupłe dziecko. Trochę mnie to martwi, bo chciałabym nacieszyć się nosidełkiem ergonomicznym a ono jest dość małe... A trzeba czekać, aż Karmel będzie stabilnie siedząca.
Rytm dnia mamy już stały - pobudka koło 9, ale wstanie o 11. W tym czasie Kornelka bawi się zabawkami leżąc między nami, a gdy my jemy śniadanie i robimy obiad ona o 12 ma drzemkę. Późniejsza drzemka jest koło 14-15 i wtedy wychodzimy na spacer. Jeśli sen był krótki, następna drzemka o 18, jeśli nie, to później. Czasem nie śpi aż do kąpieli (20:30) i dopiero po niej ucina sobie drzemkę do 22, wita się z tatą, trochę z nami posiedzi i idzie spać koło 23. Oczywiście godziny często nam się przesuwają, bo zdarzają się lepsze i gorsze dni. Mleczko pite średnio co cztery godziny, ale raz Karmel napije się więcej a raz tylko zaspokoi pragnienie i głodna jest po bardzo niedługim czasie. Nadal płacze jedynie z powodu bólu i przedłużającego się głodu. Wmawiam sobie może trochę a wyrost, że to dzięki temu, że bardzo szybko reaguję na jej narzekania - tak, żeby wiedziała, że nie musi zapłakać, bym zrozumiała, o co jej chodzi i jak poprawić jej komfort. Zobaczymy, jak będzie później, może nadal będzie total low-needem, a może nie :)
Nauczyłam się robić "rybkę" i buziaczki
Tak trzymam książeczkę i oglądam obrazki
Taki mam arsenał min w ciągu kilku minut
A taka jestem piękna i wiosenna!