Kazano mi wykupić napój LUCOZADE, w ilości nie mniejszej niż 410 ml. Napój ten jest dostępny w każdym niemalże sklepie, a to dlatego, że jest to zwykły energetyk.
Na badanie przybyłam po ósmej rano, na czczo. Pobrano mi krew (zrobiło mi się nieco słabo, nie spałam zbyt dobrze tej nocy i troszkę odpłynęłam razem z krwią) a następnie dano dwie szklanki z energetykiem, które miałam sobie wypić. Zajęło mi to trochę czasu, ponieważ napój jest gazowany. Później czułam się jak jeden wielki bąbelek i wciąż mi się odbijało - to jedyna niedogodność, jaką niosło to badanie.
Po dwóch godzinach w poczekalni (i czytaniu książki, graniu w gry, przeglądaniu gazet) pobrano mi krew ponownie, tym razem mniej niż za pierwszym razem. No i odesłano do domu.
www.lucozade.ie
Zaraz po badaniu wjechaliśmy z mężem na stację benzynową i kupiliśmy sobie Traditional Irish Breakfast, a co! Należał nam się porządny ciepły posiłek (mężowi szczególnie, bo w popłochu nie zdążył sam zjeść).
Tak więc Test glukozowy był całkiem przyjemny, atmosfera w mojej klinice jest ciepła i pozytywna więc samo picie upłynęło mi w żartach pani pielęgniarki, jedynie czekanie na drugie pobranie krwi było nużące, ale to też dlatego, że mąż musiał załatwić coś w międzyczasie i większość tych dwóch godzin przeczekałam sama. Chociaż może to i lepiej, bo gdy czekamy we dwójkę zawsze dość mocno się chichramy z różnych rzeczy jak wariaci ;)
Jeśli czytają mnie jakieś mamusie, jakie wy macie wspomnienia z testem glukozowym? Może także robiłyście go w kraju, gdzie wypija się energetyk?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz