No to... sto lat, Karmelku! Umiesz już tyle rzeczy, nie jesteś bezradnym bobasem, a małą, kochaną dziewczynką. Chodzisz coraz dalej i pewniej, zaśmiewając się przy tym w głos, potrafisz się komunikować z otoczeniem, przychodzisz się przytulić, bawisz się sama, wiele rozumiesz... Jesteś moją córeczką z marzeń! Nie mogłabyś być inna, właśnie taką Cię kocham najmocniej na świecie.
Impreza była skromna (zaprosiłam dwa małżeństwa z dziećmi, z czego jedno napisało mi rano, że ich nie będzie...) ale narobiłam się i tak. Dekoracje (girlandy, ramki, literki, których na zdjęciach nie ma, body i korona Kornelii robiłam sama) jedzenie i prezent (ręcznie szyta po nocach książeczka sensoryczna) były czasochłonne, ale było warto. Mąż (wybredne to i wymagające) był zachwycony ustrojeniem domu; "tak po amerykańsku" haha. Kornelia, a o Nią tutaj chodziło, też była zadowolona, były baloniki do zabawy, pyszny torcik z owocami pieczony pod Nią, były prezenty no i koleżanka! A Karmel uwielbia małych ludzi.
Taki prezencik od znajomych - pojemniczki na pierwszy ząb i włos, do memory boxu
Ciasteczka cytrynowe z jedynką - stempel robiony z ziemniaczka ;)
Najpiękniejsza róża z ogrodu
Łyżeczka do tortu, z grawerem;
Imię, godzina, data urodzenia i waga
Nasza Królowa :)
Karmel wybrała kieliszek!