Czas ucieka, dnie mijają jak szalone, a Ty rośniesz jak na drożdżach. To prawda, że dzieci rozwijają się skokowo - jednego dnia się chyboczesz, by drugiego porażać gracją primabaleriny. Wieczorem się ślinisz, by rano zaświecić ząbkiem, słuchasz mnie i powtarzasz to, co mówię.
Wczoraj rozbroiła mnie totalnie - bawiąc się sama, wzięła do ręki świnkę - popatrzyła na nią, zrobiłą "chruuum" i z uśmiechem odłożyła.
Rodzice dali mi też do zrozumienia, że mam ograniczyć ilość moich przechowywanych u nich rzeczy do minimum. Więc ograniczyłam się do kartonu, nie licząc książek, ktorych nie mam serca wydać/wyrzucić.
Ah. Dostałam okres. Po 19 miesiącach radosnego pląsania bez podpasek! Nie fajnie.